Kolejny ładny poranek, więc i jest start. Płynę mało zagospodarowanymi terenami, mijam tylko Poddąbie i Rowy. Tutaj krótka przerwa obok plaży naturystów i ponowny start wzdłuż Słowińskiego Parku Narodowego i wędrujących wydm. Jest spokojnie i ładnie, zaczynają jednak pojawiać się nad moją głową coraz większe i ciemniejsze chmury. Robi się prawie ciemno , widać błyski i słychać odgłosy burzy. Na szczęście morze nie wzburza się tak jak niebo i w deszczu udaje mi się dopłynąć do Łeby, na pustą plażę tuż za rzeką...