...Jako że południe to nie najwcześniejsza pora na start po nie najłatwiejszym 27 kilometrowym odcinku rzeczki, tak więc bez ociągania zrzuciłem się na wodę tuż za zaporą. Była godzina 11,45 i „już” po siedmiu godzinach uporałem się z tym szlakiem wpływając na Wisłę tuż przed połaniecką elektrownią. Trzy kilometry Wisły minęły w kwadrans, nawet nie zauważyłem progu obok elektrowni więc poziom wody jest dość wysoki-dla mnie bardzo dobry.