Prom odpływa o czasie, żegna nas wietrzna i pochmurna Gdynia i temperatura 13 stopni C, czyżby już dostosowanie do warunków Skandynawskich? Na portowym nadbrzeżu robiący wrażenie widok zawalonego kontenerowego dźwigu i kilkunastu(?) poprzewracanych jak dziecięce klocki kontenerów przygniecionych owym dźwigiem, o czym kilkanaście dni wcześniej dosyć głośno było w mediach. Po 10 godzinach płynięcia po spokojnym morzu, wita nas słoneczną piękną pogodą - Karlskrona. Przed wejściem do portu mijamy kilkanaście zamieszkanych i bezludnych urokliwych wysepek. Postanawiamy zajrzeć do centrum miasteczka, a tam cały rynek i przyległe uliczki pozastawiane kramami kończącego się już powoli targowiska. Pół godzinny spacerek po uliczkach i ruszamy w poszukiwaniu jakiegoś fajnego miejsca biwakowego. Udaje się takie znaleźć po 100 km. jazdy. Już tutaj jest długo jasno, nocleg nad jeziorem Furen, przed którym przez drogę przebiega nam borsuk.