Pospałem dzisiaj do 7,30, więc startuję 45 minut później, a po kolejnej pół godzinie wyprzedza mnie wycieczkowy statek. Do pierwszej pochylni- Całuny docieram kwadrans po dziesiątej. Muszę jednak odczekać, bo zbliża się drugi wycieczkowiec. Po jego przewózce, pora na nas tj. mnie i gości z Częstochowy , którzy płyną na własnej produkcji pływającym wehikule umieszczonym na trzech pływakach z zadaszeniem pod którym jako domek-sypialnia przyczepa kempingowa. Fajne. Pochylnie odnowione i unowocześnione. Widzą nas kamery, a pozwalają lub nie pozwalają wpłynąć na wózek światła – zielone lub czerwone. Wszystkie pochylnie przemierzyliśmy razem, tuż za wycieczkowcem, a zajęło nam to 3 i pół godziny. W związku z niskim stanem wód, dalej statki już nie pływają, tak więc nie spotykając prawie nikogo, na spokojnie płynę do godziny dziewiętnastej rozbijając swój namiot nad jeziorem Ilińskim trzy kilometry przed śluzą Miłomłyn. Tego dnia miałem najlepszą pogodę, choć krążyły burzowe chmury z których na szczęście nic nie poleciało. Na koniec dnia musiałem ubrać kurtkę bo silny przeciwny wiatr za bardzo mnie wyziębiał.