Zaczynamy systematyzować godzinę naszych startowań. Dzisiaj znowu 8.30. Prawie czyste niebo i bezwietrznie (na razie). Do ujścia Osy zaledwie 360 metrów. Dalej na lewym brzegu Nowe, później filary starego granicznego mostu i Korzeniewo. Tam krótka lecz miła rozmowa z "przypadkowym rowerzystą" , panem Mieczysławem bardzo ciekawym moich kajakowych poczynań, a następnie spotkanie z rowerzystką i próba zaradzenia lub usunięcia niedokładności zapisu trasy "endomondem" na nowym telefonie żony. Nie bardzo to się udaje więc pora jest ruszyć dalej w drogę. Na Gniew. Za nim znowu zaczyna wiać, mijam śluzę w Białej Górze , może uciec w Nogat? Nie no, przecież Gosia jedzie lewym brzegiem i też ma pod wiatr a i często pod górkę . Walczymy. Kończymy na 901 km. Wisły . Dokładnie tutaj gdzie rok temu zakończyłem płynięcie ponad 800 kilometrowego "kawałka" Wisły od za Krakowskiego Przewozu. Tym razem rowerzystka jest pierwsza. Zostajemy na ładnej piaszczystej plaży i odpoczywamy. Myślę tylko o tym że jeszcze tylko 30 km. i pożegnam się z mało przychylną dla mnie w tym roku Wisłą zmieniając kierunek płynięcia na Wschodni.:-)