No i zmroziło mnie:-(. Rano pochmurno i 17 st.C. do tego wiatr, normalnie zimno. Ruszyłem o ósmej licząc że na Warcie pobiję rekordy odległościowe obecnej wyprawy. Niestety znowu, i po raz kolejny się pomyliłem i zapomniałem, że przynajmniej na tym odcinku to trudne. Już wczoraj czułem, że na pewno będę musiał zapłacić za doznaną przychylność wiatru, nie sądziłem jednak że tak szybko. Cały czas w twarz i ta temperatura 17 stopni Celsjusza. Brr. W Pyzdrach wiatr ze mną wygrał. Poddałem się wysiadając na piwo do baru u Perkoza. Nie dane mi było się napić.Bar niestety był zamknięty. Były ławki i parasole , ale nie doczytałem od której otwierają. Ja byłem po trzynastej. Ruszyłem dalej, a na około ciemne chmury i słońce na przemian przepędzane i naganiane przez wiatr. Płynę na luzie i spokojnie dobijam prawie do 80 km. Zajmuje mi to 12 godzin . W nagrodę chociaż mam biwak w ładnym miejscu na skarpie. Jak się okazało, to był najcichszy biwak mojej wycieczki.