Po wystartowaniu o 7:30 wiaterek od razu zaczął wiać w twarz, ale wiedząc że to ostatni pełny dzień płynięcia jakoś dawałem radę. Minąłem Śrem, kilka pływających na kajakach weekendowych grup, widziałem orła i w blasku na powrót świecącego coraz mocniej słońca, minąłem Poznań. Była 17:00, a pod mostem Rocha na wodowskazie 123 cm. – nisko. W ostatnią godzinę płynięcia moje tempo wzrosło z 7 do 10 km. na godzinę. Akurat przestało wiać. W tej też godzinie widziałem zaskrońca płynącego przez rzekę i bobra „kąpiącego się”, tuż obok mnie. Przepłynąłem dzisiaj blisko 95 km. w czasie 13 godzin. Dzień wykorzystany w pełni.