Drugi dzień urlopu na wodzie rozpoczynam o ósmej trzydzieści. Znowu słonecznie i bezwietrznie. Kilka zakrętów i pojawia się na lewym brzegu Opatowiec naprzeciw którego do Wisły niezmiennie wpływa Dunajec. Jego prawy brzeg z Opatowcem łączy czynny dzisiaj prom obserwowany przez marszałka Piłsudskiego dumnie stojącemu od lat w tym miejscu nad brzegiem Wisły. Płynę dalej i po ośmiu kilometrach coś nowego. W miejscu w którym jeszcze nadal pomiędzy brzegami Borusowej a Nowego Korczyna kursuje prom, powstaje nowy most drogowy. Prawie już gotowy. Brakło tylko kawałek środka ;-). Słońce doskwiera mi coraz bardziej, siedem kilometrów dalej wpływa do Wisły Nida. Tuż za nią natykam się na czarnego bociana. Coraz mniej ich spotykam :-(. Po czterech i pół godzinie od startu przepływam pod mostem w Szczucinie a trzydzieści kilometrów dalej gdy na wodzie jestem już od ośmiu godzin przede mną elektrownia Połaniec. Szybki telefon do inżyniera i wiadomość o poziomie wody 170 cm. który oznacza że jaz piętrzący dzisiaj nie piętrzy i jest bezproblemowo spływalny. Miałem w planie rozprostować kości na przenosce której dzisiaj nie ma i dzięki temu, lub przez to zapomniałem o przerwie i dowiosłowałem bez przerwy do kilometra 244 przepływając dziewięćdziesiąt jeden kilometrów w czasie 10,5 godziny.