Trochę to trwa bo pani śluzowa spisuje dane (ponoć) piętnastu jednostek pływających. Po opuszczeniu mojej jednostki o dziesięć cm., doganiam tylko jeden jachcik. Mam dobre tempo (9 km./h), bo wiatr w plecy, ale po 1/5 drogi kierunek zaczyna się zmieniać zwalniając moje tempo. Trochę kiepsko, bo jestem umówiony w klubie kajakowym w Elblągu z Mirkiem K. do godziny osiemnastej, by zorganizować mi jakieś spanko. Będzie ciężko się wyrobić. Przeciwny wiatr się wzmaga, przez co Szkarpawę płynę cztery godziny. Skręt na Nogat nie przynosi ulgi, tu też wieje w twarz, a do tego zdarzają się motorówkowi wyścigowcy nie zważający na innych. Prawie dwie godziny na Nogacie pod wiatr i pod lekki nurt i skręcam na Kanał Jagielloński no i tu jeśli chodzi o wiatr, wciąż bez zmian. Tyle zmian kierunku a ten ciągle w pysk :-(. Po godzinie jestem na rzece Elbląg i pod jej słabiutki nurt i nie słabiutki wiatr za 1,5 km dopływam wreszcie do przystani na terenach której dziś przenocuję. Jest 18,30 .Mirek jeszcze jest. Załatwia mi możliwość przenocowania na bunkrze. Dzięki. Pobiłem rekord nie wysiadania z kajaka. Obecny to 10.5 h. Wiatr nie ustaje a ludzie mówią, że jutro będzie deszczowy dzień :-(