Nad ranem kropi deszcz , ale po pobudce która następuje o 8 rano po deszczu nie ma już śladu. Po wczorajszej młodzieży też nie. Jesteśmy sami, lecz stan ten nie trwa zbyt długo. Najpierw trzy "amazonki" konno podjeżdżają na brzeg zalewu, później samotny rowerzystą robi sobie tu przerwę śniadaniową, a gdy jesteśmy już "zwinięci" zaczynają podjeżdżać drezyny z turystami. Ewakuujemy się po dziesiątej, i najpierw wzdłuż torowiska, głównie prowadzimy rowery, bo jazda po podkładach kolejowych jest bardzo mało komfortowa. Ten odcinek trasy ma ponad dwa kilometry i już po jedenastej możemy normalnie jechać. Jesteśmy na szlaku, cel Frombork. W nim chwila przerwy nad wodą i w centrum miasteczka.