Dzień 6
Budzi się piękny dzień . Na śniadanie odwiedza nas łabędzia rodzinka. Ta nie jest tak miła jak kaczki bo syczy.Odjeżdżamy. Początek trudny bo wzdłuż ruchliwej drogi, ale już obok niej kładzie się asfalcik tylko dla rowerów, więc za rok będzie już ok. Od Kołczewa i my mamy już ok.Mijamy Międzywodzie, Dziwnów, Dziwnówek a w Łukęcinie odbijamy nieco od morza po to by przed Pobierowem znów się do niego zbliżyć gubiąc szlak w okolicy nowo wybudowanego kolejnego hotelowca marki Gołębiewski. Rozmach jest. Na wjeździe rondo z właśnie zasadzanym drzewkiem palmy.Za nami trzydzieści kilometrów a dalej Pobierowo, Ustkowo i Trzęsacz z ostatnią ścianą zabytkowego kościoła obok którego wciąż trwają jakieś budowlane zabiegi. Za chwilę Rewal i Niechorze.To już 45 km. i znowu oddalenie od linii brzegowej spowodowane terenami wojskowymi. W pewnym momencie nawet nie da się jechać bo żołnierz nie pozwala, a miał być skrót. Trzeba objechać dojeżdżając na 65 kilometrze do Mrzeżyna.Jeszcze dziesięć kilometrów i w końcu Dźwirzyno. Tutaj kąpiel w Bałtyku, zakupki i odjazd w poszukiwaniu miejsca na dzisiejszy nocleg. Myślimy o biwaczku nad jeziorkiem Resko Przymorskie. Wokół niego prowadzi trasa rowerowa „Ku słońcu”.Dojeżdżamy do wiaty, spory tu śmietnik i duży ruch na drodze. Jedziemy bliżej jeziora. Kończy się droga w polu. Do brzegu jeziora nie dojedziemy. Chyba tu zostaniemy. Raczej nikt tu nie zajrzy oprócz stada krów, które pasą się w sąsiedztwie za elektrycznym ogrodzeniem i są mocno zainteresowane naszym widokiem.Troszkę odpoczniemy i przed zachodem rozbijemy namiot. Jesteśmy za wałem rzeki Błotnicy. Też z ograniczonym dostępem. Za nami 78 kilometrów. Było gorąco ale ok. Dobranoc :-)