Dzień 12
Startujemy o ósmej. Dzień jakiś dziwny, pochmurny ale ciepły. Po betonowych płytach z dala od naszego szlaku dojeżdżamy do Rewy.Tam krótka sesja foto i odjazd w stronę Trójmiasta.Obok lotniska Gdynia-Kosakowo ponownie łapiemy nasz szlak R-10. Wzmożony ruch ochroniarzy wokół bram lotniskowych. Jakieś zaparkowane zamieszkałe auta. Nie wiem o co chodzi. Dopiero w dalszej części dzisiejszego etapu okazuje się, że od wczoraj na tym lotnisku odbywa się Open’er Festival. Na szczęście nie o tej porze. Jeszcze wczesne przedpołudnie. Przejazd przez Gdynię jest dosyć masakryczny. Porty, główne drogi, ścieżki na ruchliwych ulicach oznakowane jako dla rowerów a teraz poprzekreślane, bo zaparkowanych jest na nich dużo autobusów dowożących ludzi na festiwal. Jest nerwowo, ale za dworcem gdy już docieramy do Skweru Kościuszki i portów muzealnych jednostek wodnych nastrój się poprawia. Pogoda też. Oglądamy z zewnątrz ORP Błyskawica i Dar Pomorza. Jest też podwodny Nautilus i sporo pomników.Jedziemy w górę omijając Kępę Redłowską i Klif Redłowski wracając nad wybrzeże przy molo w Orłowie. Ponownie lekka „wspinaczka” i powrót nad wodę po schodkach przy ujściu do Zatoki Gdańskiej rzeczki Swelina. Przez najbliższe dziesięć kilometrów kulamy się zatłoczoną ścieżką tuż obok plaż, przez Sopot aż do mola w Gdańsku Brzeźnie.Ostatnie spojrzenie na zachodnią (patrząc od Wisły) stronę zatoki i oddalamy się w głąb Gdańska. Tutaj szlak już bardziej dostrzegalny, i łatwo prowadzący przez miasto i jego najciekawsze atrakcje. Troszkę zwiedzamy, jemy obiadek i po szesnastej i przejechanych sześćdziesięciu kilometrach ruszamy w stronę Sobieszewa.