Dziś kierunek Cienfuegos (320km.) Po drodze Criadero de Cocodrilos -farma krokodyli na obrzeżach Parku Narodowego - Ciénaga de Zapata który znajduje się na półwyspie w kształcie buta a który pokrywają mokradła i lasy zamieszkiwane przez zagrożone gatunki zwierząt w tym krokodyle kubańskie. Widzimy tutaj bardzo wiele krokodyli w różnym stadium swego rozwoju, od jaj, przez malutkie aż po duże, dorosłe osobniki. Niby wolne, ale jednak w zagrodzie. Jest pokaz ich refleksu łowczego, gdy panowie na wędce opuszczają kawał mięsa. Tak na marginesie, w knajpce tuż obok można zamówić danie z krokodylowego mięsa. Nawet smaczne. Można też zobaczyć cenę paliwa na dystrybutorze pobliskiej stacji paliw - diesel 45 polskich groszy, szok. To tak z nudów, jak nie ma co robić a wszystko się już pooglądało :-(. Była możliwość popływania stateczkiem po pobliskim jeziorze z wieloma gatunkami ptaków, ale dla nas nie było na to czasu. Szkoda :-(. Podczas dalszej drogi odwiedzamy prywatną oazę koliberków. Gość w swoim ogródku dokarmia te ptaszki. Te chętnie go odwiedzają ale są tak szybkie ,że bardzo trudno upolować je aparatem fotograficznym. Jedziemy dalej. Do Playa Girón. Wioski i plaży, która była jednym z dwóch miejsc lądowania sił powietrznodesantowych liczących około 1500 uzbrojonych kubańskich uchodźców podczas nie udanej inwazji w Zatoce Świń, sponsorowanej przez amerykańską CIA w celu obalenia nowego rządu Fidela Castro w kwietniu 1961 roku. Na zobaczenie plaży nie mamy czasu, możemy z zewnątrz obejrzeć małe muzeum poświęcone historycznemu konfliktowi - Museo Girón. Zresztą na zewnątrz więcej widać niż w środku (chyba). Jest samolot, czołg działo i pomnik z tablicą z nazwiskami poległych (a może pojmanych? Nie wiem :-( ) Tuż przed zachodem słońca mijamy Cienfuegos by na końcu Punta Gorda, zobaczyć bardzo ładny pałacyk z początku XX wieku w stylu mauretańskim wewnątrz którego znajduje się restauracja, a na tarasie z widokiem na zatokę bar, w którym można wypić drinka z czego oczywiście korzystamy. W oddali dojrzeć można kopułę nigdy nie ukończonej elektrowni atomowej. Tuż po zachodzie robi się momentalnie ciemno, a my odjeżdżamy do oddalonego o 20 kilometrów hotelu z plażą nad morzem Karaibskim. Niestety już ciemno. Ale drink bar całodobowy ;-)