Geoblog.pl    piti628    Podróże    Kuba    Trinidad
Zwiń mapę
2023
21
lis

Trinidad

 
Kuba
Kuba, Trinidad
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9432 km
 
Po śniadaniu ruszamy do centrum Cienfuegos miasta nazywanego kubańską „Perłą Południa”, ze świetnie zachowaną kolonialną architekturą. Zmierzamy ku historycznemu centrum Pueblo Nuevo, przechodząc obok rzeźby z brązu przedstawiającej wielkiego kubańskiego piosenkarza i kompozytora Benny'ego More'a, często uważanego za największego interpretatora muzyki kubańskiej. Spacerkiem wzdłuż najdłuższego deptaku na Kubie (Paseo del Prado) docieramy do Parque Jose Marti. Plac – park z wieloma pomnikami ważnych dla Kuby osób z pomnikiem pisarza, filozofa i rewolucyjnego bojownika o wolność. José Martí na czele. Park otoczony jest ładnymi budynkami których kilka możemy zobaczyć wewnątrz. Zaglądamy do teatru imienia Tomása Terry'ego Adansa , otwartego w 1890 roku. Wnętrze robi wrażenie. Widownia w kształcie podkowy z drewnianymi fotelami i lożami może pomieścić 950 widzów. Podłoga pokryta jest marmurem z Carrary i ręcznie rzeźbionym parkietem, a sufit ozdobiony freskami w stylu klasycystycznym. Tuż obok teatru znajduje się zbudowana w 1869 roku Katedra Niepokalanego Poczęcia. W środku bez przepychu , ściany z wapienia i czerwonych kafelków, które odzwierciedlają epokę kolonialną, a wyróżniającą się cechą katedry są kolorowe i efektowne witraże ozdobione obrazami olejnymi autorstwa lokalnych artystów. Naprzeciw teatru po drugiej stronie parku znajduje się bardzo ładny budynek będący siedzibą lokalnych władz. Udaje nam się doń zajrzeć i cyknąć fotkę holu. Naprzeciw pomnika José Martí stoi dumnie miejscowy Łuk Triumfalny poświęcony niepodległości kraju sprawiając, że Parque Martí jest wyjątkowym miejscem na Kubie. W wolnym czasie deptamy nad Zatokę Cienfuegos by przez chwilkę rzucić okiem na wodę, po czym wracamy bo trzeba jechać dalej. W stronę Tryninadu. Po drodze pora na drinka ;-) w barze na szczycie punktu widokowego Mirador del Valle de los Ingenios skąd rozciąga się piękny widok na rozległą dolinę otoczoną górami nad którymi szybuje wyjątkowo dużo sępów. Nie pisałem że sępy nad Kubą to powszechny widok i w Hawanie i wszędzie indziej gdzie już byliśmy. Tu wyjaśniło się dlaczego sępów więcej niż dotąd. Za krzakami odkryłem wysypisko śmieci psujące dotychczasowy zachwyt tym miejscem :-(. Jedziemy dalej – do miejscowości Iznaga z wznoszącą się ponad doliną, wysoką na 45 metrów wieżą - Torre de Manaca Iznaga służącą do pilnowania niewolników pracujących na plantacji trzciny cukrowej. Po drewnianych schodkach wspinam się na szczyt wieży skąd przez okrągłe okienka rozpościera się naprawdę rozległy widok. Niewolnicy nie mieli szans na oddalenie się z tego miejsca nie zauważeni. Fajne widoki :-). Odwiedzamy również dom zarządcy cukrowni, za którym do tej pory znajduje się stara amerykańska maszyna do wyciskania soku z trzciny, napędzana ręcznie przez nawet cztery osoby plus jedną podającej trzcinę procesowi wyciskania. Można napić się samego soku, ale lepiej smakuje z dodatkiem rumu ;-). Kamienną drogą wracamy do autokaru pośród szpaleru białych obrusów, pościeli, prześcieradeł i różnego rodzaju koronkowych ubranek tworzonych przez tutejsze kobiety. Jedziemy dalej, a w zasadzie z powrotem – do Trynidadu miniętego przez nas w drodze do Iznagi. Trynidad - najbardziej typowe i najlepiej zachowane kolonialne miasto Kuby wpisane na listę UNESCO. Spacerujemy brukowanymi uliczkiami miasta, obok dawnego klasztoru franciszkanów, idziemy do tawerny Canchanchara słynnej z lokalnego trunku - mieszanki miodu, cytryny i rumu o nazwie tej samej co lokal. Sączymy ten wyjątkowy napój z małych glinianych pojemniczków słuchając tradycyjnej kubańskiej muzyki na żywo. Następnym przystankiem spaceru po wąskich uliczkach miasta, będzie restauracja w której zjemy obiad z (podobno) najlepszą na Kubie langustą w roli głównej. Czy było to wyjątkowe doznanie kulinarne? Raczej wątpię, bo przy następnej okazji do zjedzenia tego „delikatesu” nikt z naszej wycieczki langusty nie zamówił :-(. Do kompleksu hotelowego położonego na wzgórzu nad miastem docieramy niedługo przed zachodem słońca. Udaje nam się z żoną zlokalizować pomiędzy bungalowami w których zamieszkamy, wytęskniony basen, ale nim otrzymujemy klucze i lokalizację naszego domku, niestety najdalej od basenu, słonka już nie ma i zapada zmrok, więc znów obchodzimy się tylko smakiem popluskania :-(. W domku niespodzianka, dwie jaszczurki, prawdopodobnie Anolis kubański. Udaje nam się wygonić je z domku i możemy chwilę odpocząć przed kolacją i wyjściem na „nocny” spacer do klubu Casa de la Música , gdzie przy muzyce zespołu można potańczyć czy wypić drinka. Jako że nie mam wiele wspólnego z tańcem, a kubańską salsą to już w ogóle, to jednak wiele przyjemności przyniosło mi podziwianie par z artystycznym kunsztem poruszających się w rytm kubańskiej muzy. Do hotelu wracamy tuż przed północą, choć można by się bawić ponoć do rana :-). Jutro też jest dzień ;-)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (47)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
piti628
Kowboj
zwiedził 17.5% świata (35 państw)
Zasoby: 1809 wpisów1809 18 komentarzy18 11572 zdjęcia11572 0 plików multimedialnych0