No i niestety, nadzieja matką głupich. Prawie całą noc padało. Raz mocniej, raz słabiej ale jednak, a i po pobudce również stuk kropel o namiotowy daszek nie ustawał. Nie zmobilizowałem się zatem na wyjście i zbieranie się w deszczu bo bardzo tego nie lubię, a jak przypomniała mi przez telefon żona, przecież ja już nic nie muszę. Znowu kilka przeszukanych stron pogodowych i słabe nadzieje na lepszą aurę. Leżę sobie. No ale ile można? :-). Wytężam słuch i słyszę, że nie słyszę już deszczu. Wypadam z namiotu i szybko się zwijam, korzystając z bezopadowej chwili. Jest już późno . Wypływam dopiero o 10.30 a kwadrans przed południem wpływam w Wielką Pętlę Wielkopolski mijając wlot Kanału Morzysławskiego do Warty . Stąd 406.6 km. do Odry i to dokładnie dziesiąty kilometr dzisiejszego etapu. Płynę cały czas w raz mniejszym a raz mocniejszym deszczu. Niestety ciągle pada i tak aż do piętnastej. Na trasie mijam kilka czynnych jak również i nie czynnych promów i miejscowość Ląd skąd dochodzą dźwięki muzyki granej na żywo. Okazuje się że odbywa się właśnie finałowy koncert XX Ogólnopolskiego Festiwalu Kultury Słowiańskiej i Cysterskiej w Lądzie nad Wartą. Występuje zespół Żywiołak . Nie znam ale fajnie brzmi. Niestety dla mnie za późno na koncert. Spieszę się na zasłużony obiecany samemu sobie obiad w Pyzdrach. Mijam ujście przepłyniętej dokładnie miesiąc wcześniej Wrześnicy i kwadrans przed 19 dopływam do Pyzdr. Nadrzeczny bar jeszcze czynny dzięki czemu udaje mi się przyswoić smaczny obiadek. Po nim muszę jednak odpłynąć gdzieś na nocleg. Nie natrafiam na odpowiedni kawałek gruntu, aż po czterech kilometrach postanawiam zakończyć dzisiejsze płynięcie w widłach uchodzącej do Warty – Prosny. Miejsce trochę słabe pod namiot, ale pora dnia i kolejny deszczyk nie pozwalają mi być zbyt wybrednym. Rozbijam namiot , ogarniam się a z oddali, na drugim brzegu Warty dochodzą do mnie odgłosy syren policyjnych , jakiejś muzyki i strzałów z jakiejś broni palnej. Mam nadzieję, że w nocy wszystko ucichnie. Zasnąłem i nie wiem czy ucichło, bo nad ranem te same odgłosy mnie obudziły przed budzikiem nastawionym na 7,30 :-(.