Dzień 11 ostatni. Budzą mnie odgłosy zarzucanych wędek. Wstaję o siódmej i widzę że jest wędkarz. Ale przyjazny. Zwijam się jednocześnie rozmawiając. Pan jest pod wrażeniem mojej wyprawy. Życzymy sobie powodzenia w tym co robimy i ruszam tuż przed ósmą. Dziś znowu wiatr w plecy, słonko na niebie, ale jest zdecydowanie chłodniej. Regalicą płynę nieco ponad dwa kilometry i przez Śluzę Berlińską wpływam znowu na wody Międzyodrza. Oczywiście te nie pływane jeszcze wcześniej. Nie mam już tyle czasu co wczoraj bo transportowiec już w drodze po mnie, no ale zwiedzam dalej Park Krajobrazowy Dolnej Odry. Wydaje mi się, że nawet lekko pobłądziłem, bo coś mi się nie zgadza w porównaniu kierunków do mapy. Znowu jest orzeł i jedyna napotkana w czasie dwóch dni ambona myśliwska, choć jak się na nią dostać, nie wiem. Wszystko pozarastane. Muszę odbić na Gryfino nie poznając w zasadzie tylko jednej trasy Widuchowskiego Polderu. Będzie trzeba tu jeszcze kiedyś powrócić ;-) Za mną kolejne nie płynięte nigdy wcześniej 16 km. Śluzą Gryfińską wracam na Regalicę spotykając za nią kajakarza który wypożyczył sobie jedynkę w Gryfinie i pływał troszkę po wodach Międzyodrza . Od niego dowiedziałem się że całkiem niedawno w stronę Szczecina przepływali tędy dwaj kajakarze płynący wcześniej Wartą. To moi znajomi sprzed dwóch dni. A jednak mnie wyprzedzili :-). Dopływam na gryfińską plażę w tym samym czasie w którym dojeżdża po mnie mój transportowiec. Super koordynacja :-) Dochodzi południe. Za mną dziś osiemnaście kilometrów a całość wędrówki to 724. Pora do domu :-)