Przed osiemnastą jestem pod zamkiem w Czersku i tylko dla zdjęcia pani bileterka wyjątkowo mnie wpuszcza, bo turyści wpuszczani są do 17,30. Jadę dalej blisko Wisły pod jej nurt pomiędzy sadami z drzewami uginającymi się od owoców. Jabłka, gruszki, śliwki. Pełen urodzaj. Po dziewiętnastej jestem nad Pilicą około 400 metrów przed jej ujściem do Wisły. Szybka kąpiel bo chmary komarów, a nie wziąłem repelentów :-( no i lulu bo ciemno (latarki też zapomniałem) i trzeba odespać podróż. Za mną 65 km.