przed Ciechocinkiem

Słoneczny poranek nastroił mnie optymistycznie więc czym predzej zszedłem na wodę. Wiatr po raz kolejny nie był mi sprzymierzeńcem, wiał z boku zmuszajac do nierównego rozłozenia sił w wiosłowaniu.Powoli jednak udało się na godzinę czternastą dotrzec do śluzy.Śluzowanie miałem już telefonicznie załatwione więc spokojnie udałem się do „panów śluzowych”,którzy na moją prośbe o śluzowanie wyrazili dezaprobatę mojego pomysłu gdyż przed piecioma minutami właśnie prześluzowali 3 kajaki i teraz jak chcę mogę sobie poczekać do godziny dwudziestej.Jak sie okazało to te trzy kajaki spłynęły na konto mojego zezwolenia.Po kilku minutach słownych utarczek i pertraktacji zdecydowano mnie jednak prześluzować.Zbliżyłem się szybko o 14 metrów do poziomu morza i po kilkunastu następnych minąłem wspomniane kajaki, bo ich właściciele wybrali się na zakupy we Włocławku.Dalszy etap to moje leniwe wiosłowanie które pozwoliło dopłynąć za Nieszawę mijając słynny nieszawski prom który jest jedyną tego typu jednostką pływającą w Polsce (jak parowce na Missisipi z bocznym kołem napędzającym).Po rozbiciu namiotu w jedynym dla mnie dogodnym miejscu zauważyłem że poziom Wisły dosyć szybko rośnie (choć pytani o taką ewentualnośc włocławscy śluzowi mówili że nie powinien się zmieniać).Trzy razy jeszcze tego wieczoru odciągałem kajak dalej od brzegu widząc w miedzyczasie płynące (już) znajome z widzenia trzy dwójki na których było widać wory bagażu i wiosłujacych kajakarzy.

Zdjęcia (7)

Komentarze (0)