Nocka minęła na czuwaniu czy czasem stopy nie zaczną odczuwać wiślanej wilgoci i w sumie niewiele im brakowało.Rano śledź z odciągu namiotu był już w wodzie której stan podniósł się o dobre pół metra.Korzystając z dobrodziejstwa wyższej i zarazem szybszej wody, bez ociągania się zwodowałem, by po pół godzinie dojrzeć na lewym brzegu na wysokości Ciechocinka bardzo ładne miejsce biwakowe z parasolkami i złocistym napojem.Na ów napój było jednak za wcześnie, jaka szkoda ze wczoraj skończyłem trzy kilometry wyżej...Nic to, do Torunia już blisko a tam umówiony byłem z nowo poznanym na początkowym Bugu-kolegą Wieśkiem.Szybki nurt i troszkę wiosłowania doniosło mnie do miejsca spotkania godzinę przed czasem.Nie była to jednak godzina zmarnowana bo na brzegu spotkałem „znajome” trzy kajaki.Tym razem z właścicielami.Okazało się ze byli to turyści płynący z Nowego Dworu nad Pilicą do Sztutowa. We Włocławku pożegnali swoje dziewczyny i teraz płynęli już sami,a czas ich gonił.Tak więc pożegnalismy się i pożyczyliśmy spełnienia zamierzonych planów.Popłynęli, a do mnie na rowerku przyjechał Wiesiek.Obiecywał podarować mi niedawno wydany przewodnik kajakowy szlakiem Pętli Toruńskiej autorstwa Józefa Rusieckiego. Zrobił mi miłą niespodziankę przywożąc oprócz wspomnianego przewodnika –kilo wiśni, mineralną no i regionalny specjał-pierniczki.Przy rozmowie zegar jakby przyspieszył, a ja korzystając ze spokojnej tego dnia wody, miałem w planie dotrzeć jeszcze tego dnia do śluzy na Brdzie.Tak więc trzeba było kończyć tę krótką/długą opowieść o dotychczasowej przygodzie i ruszać dalej.Wisła jak nigdy przedtem w parze z wiatrem była dla mnie łaskawa i tylko przez ostatnią godzinkę ta para pokazała mi jakby mogła mi zepsuć plany gdyby tylko chciała.zaczęło mocno wiać i od razu nie wiadomo skąd pojawiły sie fale.Jednak świadomość rychłego zejścia z „wielkich rzek” pomogła mi dotrzeć do starej śluzy „Brdyujście”.Było juz po dziewiętnastej więc nie było szans na prześluzowanie, także na nowej śluzie.Chcąc przenocować nad czyściejszą, niż przez ostatnie wiele dni-wodą postanowiłem przetaszczyć mój kajak po chaszczach wzdłuż śluzy.Udało się i po dwudziestej zamieszkałem nad jeziorem z torem regatowym w Bydgoszczy.