...A tu zdziwienie: wprawdzie w oddali woda była nieco pofalowana,ale od Świnoujskiego falochronu do widocznych w oddali Międzyzdrojów wyglądała na dosyć spokojną.Pobiegłem więc szybko do strażników i doszlismy do porozumienia ,że wprawdzie od ich posterunku do morza płynąć mi nie wolno ,ale jesli przeniosę kajak przez falochron i zejdę na wodę z plaży to „szczęśliwej drogi”. Godzina była jeszcze „młoda’ bo trzynasta więc nie namyślając się zbyt długo popakowałem cały dobytek w kajak i zacząłem przenoskę.Wkrótce wypłynąłem.To było moje pierwsze zejście takim kajakiem z bagażem na morze . W związku z tym nie wypłynałem dalej niż 200 metrów od brzegu i powoli zbliżałem się do widocznego mola w Międzyzdrojach.Niedoświadczenie w morskim kajakowaniu szybko się na mnie zemściło.Byłem już w granicach miejskich Międzyzdrojów gdy z powodu coraz bardziej powiekszajacych się fal i wiatru postanowiłem dobić do brzegu.Udało się, ale ostatnia fala tak mnie poniosła że straciłem panowanie nad kajakiem i zaliczyłem klasyczna kabinę na wodzie sięgającej mi do kolan.Cały dobytek uratowany lecz mokry w silnym wietrze i na słoneczku wysechł mi juz po godzinie.To był juz ostateczny kres mojej wyprawy.Powrót na wodę był wykluczony (fale), a mój plan dopłynięcia (tylko) do morza wykonany z naddatkiem...