O godzinie 19.55 kończę dzisiejsze płynięcie z wynikiem 101 km. w rączkach. UDAŁO SIĘ :). Nowy rekord będzie łatwiej zapamiętać. Rozbijam namiot w blasku zachodzącego po drugiej stronie słoneczka, oświetlającego wysepkę na której dostrzegłem samotny namiocik i coś do pływania. Jutro się okaże co to takiego. Mam ładne miejsce na skarpie około 2,5 m. nad poziomem Wisły. Trawa, pasące się koniki, w oddali jakieś disco polo, padam i lulam z zapowiadającym na jutro ładną pogodę, księżycem w pełni.