Dziś chyba najpiękniejszy początek dnia, słonecznie i całkowicie bezwietrznie, czyżby nagroda na ostatnim etapie, wynagrodzenie dotychczasowych trudów? Startuję o 9,30 by w samo południe minąć ujście przekopu Wisły. Królowa wnosi do Bałtyku sporo wody. To widzę, ale wnosi również mnóstwo piasku z którego tworzy się dużo piaszczystych wysp wchodzących głęboko w Zatokę. Na jednej z nich robię chwile przerwy, po której płynąc między piaskami dostrzegam obserwujący mnie jakiś gładki łebek który znika pod wodą by po chwili znów pojawić się nad jej lustrem. Jak to dobrze, że byłem w helskim fokarium, poznaję to foka, szok !!! nie myślałem że zobaczę kiedyś obok kajaka to zwierzę. Udało mi się nawet zrobić kiepską fotkę :). Jest już po południu więc co? Nagroda zakończona, zaczyna powiewać, tradycyjnie w twarz i z każdą chwilą coraz silniej, co naturalnie spowalnia moje płynięcie i niestety nie będzie to ostatni dzień na Bałtyku. Dopływam jedynie do Krynicy Morskiej. Jutro (myślę że) chyba już skończę?