Pojawiają się pierwsze renifery pasące się obok naszej drogi, wieszaki z suszącymi się dorszami, blisko siedmiokilometrowy tunel na wyspę Magerøya, na której znajduje się główny cel naszej podróży, pojawiają się przebłyski słońca na niebie, jest nadzieja...Jeszcze tylko minięte bez zatrzymywania Honningsvåg, i ostatnie 35 kilometrów wzniesień i zakrętów po surowym płaskowyżu przylądka północnego i o 22,30 widzimy wreszcie (umowny, bo właściwy to Knivskjellodden,) najdalej wysunięty na północ punkt Europy. Dalej jechać już się nie da.Za nami dzisiaj 719 km. a od początku wycieczki (bez promów) 4360km. Mnóstwo ludzi, autokarów, camperów, osobówek. O 23 wychodzi zza chmur słońce, jest dość wysoko, temperatura 4 st.C i silny wiatr. Chowamy się do budynku, z którego zza szyb można obserwować ruch słońca, znajdujemy kino, w którym oglądamy krótki ciekawy film opowiadający o życiu Honningsvåg i Nordkappu przez resztę roku, po turystycznym oblężeniu. Myślałem, że dojazd w to miejsce to jakiś tam w swoim rodzaju wyczyn, ale zmieniłem zdanie obserwując podążających tam gdzie my, motocyklistów, rowerzystów a nawet piechurów. Motocyklistom składam szacun, a pozostałym oddaję niskie ukłony podziwiając ich determinacje w dążeniu do tego jedynego celu... Po północy okolice globusa opustoszały, autokary poodjeżdżały zrobiło się cicho i tylko słychać było gwiżdżący wokół wiatr. Nocujemy w aucie. W nocy troszkę kropi deszcz, lecz ranek budzi nas ostrym słońcem znajdującym się już wysoko na błękitnym niebie, a jest dopiero dziewiąta rano. Zaliczamy jeszcze raz, już bez emocji rundę honorową wokół całego terenu globusa i powoli szykujemy się do drogi powrotnej na południe. Emocje związane z Nordkappem wracają po powrocie do domu gdzie przypadkiem znajduję stronkę z kamerką rejestrującą widok Przylądka z częstotliwością, co 10 minut, nawet kilka miesięcy wstecz. Udaje nam się nawet rozpoznać swoje postacie, ale szczyt żalu i przekonanie o pechowości pokazują zdjęcia z następnej nocy, tej, którą planowaliśmy spędzić na przylądku. Cały wieczór i noc jest bezchmurne niebo. Ale żal...