Do Casablanki jedziemy w zasadzie tylko po to, by zobaczyć trzeci pod względem wielkości na świecie meczet- meczet Hassana II z najwyższym na świecie, liczącym 210 metrów wysokości- minaretem. Naprawdę warto go zobaczyć, bo jest połączeniem pełnego przepychu połączenia najnowocześniejszej architektury z pięknym tradycyjnym marokańskim wzornictwem. Meczet potrafi zmieścić w głównej Sali modlitewnej 25 tysięcy wiernych, a na rozległym dziedzińcu dodatkowe 80 tysięcy. Czasem zdarza się wietrzenie meczetu poprzez rozsuwany ważący 110 tysięcy ton, dach czego świadkami właśnie byliśmy. Sufit tego dachu jest naprawdę piękny a sam meczet zbudowany siłą pięciu tysięcy ludzi w czasie sześciu lat wznosi się na sztucznym nasypie ponad wodami Oceanu Atlantyckiego, które go okalają z trzech stron. Następnie przejechaliśmy nad brzeg Atlantyku którego fale widowiskowo rozbijały się o betonowe nadbrzeże zagospodarowane mnóstwem knajpek i basenów. Pora obiadowa więc coś jemy i ruszamy w dalszą drogę do stolicy Maroka.