Z Cu Chi jedziemy do miejscowości Tay Ninh gdzie zwiedzimy niezwykłą świątynię będącą głównym ośrodkiem synkretycznej religii Cao Dai. Po drodze krótka przerwa wśród plantacji (?) drzew kauczukowych. Możemy ich dotknąć i przyswoić sobie wiedzę o metodzie pozyskiwania surowca od którego pochodzi ich nazwa. Do Tay Ninh trafiamy w samo południe kiedy to właśnie zaczyna się msza (?) - modlitwa wspólnoty Cao Dai. Możemy się chwilę poprzyglądać i posłuchać śpiewających uczestników tej mszy. Świątynia specyficzna , ale bardzo ładna i ciekawa, tak jak jej otoczenie. Jedziemy dalej - na lunch do restauracji , której właścicielką jest pani wielokrotnie odznaczana przez najwyższe władze Wietnamu, za zasługi wojenne. Pani ta w czasie wojny była partyzantką. Najedzeni wracamy do Sajgonu-miasta w którym godziny szczytu trwają chyba całą dobę, dlatego nasz dojazd pod hotel trwa dosyć długo. Mamy jednak dwie godzinki do następnej wycieczki , którą będzie rejs z kolacją ładnym stateczkiem przypominającym piracką krypę po rzece Mekong. Będziemy mogli pooglądać nocny Sajgon od strony rzeki. Akurat przechodzi krótka intensywna ulewa, która w niczym nam nie przeszkadza. Jemy i oglądamy miasto przez uchylone okiennice, a po dziewięćdziesięciu minutach odłączamy się od grupy by spacerkiem wrócić do hotelu. Musimy odpocząć bo jutro znowu wczesny wyjazd- do Delty Mekongu.