Jesteśmy obowiązkową grupą, wyjeżdżamy punktualnie o siódmej w stronę słynnych partyzanckich tuneli Cu Chi - symbolu walki Viet Congu z obcymi wojskami. Tunele te służyły podczas wojny za schrony, drogi zaopatrzenia, magazyny broni, szpitale.Znajdowały się w dżungli po której prawie nic nie zostało po amerykańskich bombardowaniach. Po byłej dżungli spacerujemy dwie godzinki wsłuchując się w wojenne opowieści naszego przewodnika i podziwiając pomysłowość partyzantów w budowaniu najbardziej wymyślnych pułapek mających dotkliwie zranić przeciwnika. Dla odważnych jest możliwość krótkiego spaceru tunelami i dobrze że można z nich wyjść już po pięćdziesięciu metrach. Jest duszno i ciasno, z moimi gabarytami ciężko i niewygodnie, ale mogę choć po części wczuć się w odczucia ludzi spędzających w tych tunelach całe dnie i tygodnie. Nie wiem jak dawali radę? Dzielni ludzie.