Start punkt dziewiąta. Od rana upał. Pół godzinki i jestem za Elblągiem, kolejne pół i mija mnie pierwszy statek wycieczkowy, jeszcze dwadzieścia minut i dogania mnie Mirosław K. z elbląskiego klubu kajakowego na terenie którego dziś nocowaliśmy. Wraz z innym zawodnikiem traktują mnie jak bojkę do nawrotu i zawracają do Elbląga. ;-) Pochylnie pokonuję w rekordowym czasie mając cały czas w zasięgu wzroku jadącą wzdłuż kanału i często filmującą mnie żonę. Cały dziesięciokilometrowy odcinek kanału z pochylniami pokonuję w czasie poniżej 3 godzin. Chwila przerwy na zimny browarek i papu na Buczyńcu i pora ruszać dalej. Kanałem po którym już od jakiegoś czasu nie pływają "wycieczkowce' dopływam do jeziora Sambród, a po nim najbliżej stacji kolejowej w Małdytach. Jeszcze kawałek i jest długie na 12 kilometrów jezioro Ruda Woda. Biwakujemy na jego pierwszym kilometrze. Dzisiejszy dystans 46 km. Coraz słabiej ;-)