Po obiedzie jedziemy obok niewielkiej, rybackiej wioski Ramena, do Le Trois Baie, czyli Trzech Zatok. Każda z zatok posiada podobno unikalny i niepowtarzalny charakter oraz krajobraz. Wszystkie miały nas urzec białymi, piaszczystymi plażami i krystalicznie czystą wodą. Zatoka SAKALAVA znana z jednej z najpiękniejszych plaż Madagaskaru. Mnie nie urzekła, ale może dlatego że wiał na niej silny wiatr który nawiewał piasek w oczy i który chciał mi urwać głowę. Uciechę mieli jedynie windsurfingowcy których kilku walczyło z tym silnym wiatrem i falami. Plaża od strony morza zamknięta jest podobno przepiękną rafą koralową, czego my nie mogliśmy jednak sprawdzić, raz z powodu braku czasu, a dwa - z powodu wspomnianego silnego wiatru. Przejeżdżamy nad drugą z zatok. To Zatoka THE DUNES. Dostajemy tam nieco ponad godzinkę wolnego czasu, który spędzić można w wodzie (wiatr nie słabnie, a słońca nie widać), albo na spacer nad trzecią z zatok- Zatokę PIGEONS. Wybieramy spacer, zawracając po kilkunastu minutach. W tych warunkach pogodowych,nie różni się ona od tych widzianych wcześniej. Żona przez kilkanaście minut korzysta z ciepłoty oceanu,a ja kontynuuję spacer wzdłuż wybrzeża. Za mną trzy kilometry i czas powrotu. Okazuje się że droga znad zatoki prowadzi przez bazę wojskową obok latarni morskiej Cap Miné, znanej również jako latarnia Cap Andranomody. Jakiś mundurowy podnosi szlaban i możemy jechać do hotelu na kolację i nocleg.Trafiamy akurat na zachód słońca który udaje się podziwiać z hotelowych okien. Dzisiejszy aktywny dzień trwał dziesięć godzin podczas których przejechaliśmy 185 km. a ja przespacerowałem w sumie pięć.