Po śniadanku na najwyższym piętrze w Luoyanglongmen jedziemy pooglądać kolejny obiekt z listy UNESCO. To Jaskinie Smoczych Wrót , lub Groty Dziesięciu Tysięcy Buddów ciągnących się wzdłuż rzeki Yi He, gdzie w jednej ze świątyń wykutych w wapiennych skałach na ścianach znajdują się tysiące małych figurek Buddy, od których jaskinia wzięła swą nazwę, a posążki te wykonane są techniką płaskorzeźby, a ich powstanie datuje się na około półtora tysiąca lat temu. Półtora godziny spędzamy w tym miejscu, najpierw wędrując wzdłuż grot, a następnie po drugiej stronie rzeki naprzeciw widzianych wcześniej z bliska, jaskiń z Buddami. Ładnie tam. Na nas jednak pora. Ruszamy dalej by po dwóch godzinach w autobusie pokonującym górskie serpentyny dojechać do kolejnego słynnego miejsca, którym jest Klasztor Shaolin. Ten słynny klasztor o którym w naszym kraju usłyszeliśmy lata temu , dzięki wchodzącym szturmem do naszych kin filmom poświęconym sztukom walki z najbardziej znanym ówcześnie Brucem Lee. Obecnie klasztor to spółka akcyjna bijąca kasę za swoją popularność, choć za szkolenie adeptów sztuk walki pewnie też. Kilkudziesięciu adeptów mogliśmy zobaczyć w czasie specjalnego przedstawienia podczas którego prezentowali oni swoje wyszkolenie techniczne. Była również możliwość znalezienia się na scenie dla trójki szczęśliwców z kilkuset osobowej widowni. Owi szczęśliwcy mieli za zadanie wybrać sobie z pośród kilku, mistrza którego ruchy, ciosy i pozy będą naśladowali. Dwie kobiety i jeden facet troszkę się napocili a wygrała (wyłoniona długością i mocą oklasków) reprezentantka Polski. W dodatku z naszej grupy. Brawo. Spokorniałem bo to moja żona :-). Fajnie. Nagroda to płytka z nagraniami ukazującymi techniki mistrzów Shaolin, i bilet na pobliską kolejkę linową, ważny jedynie dwa dni, więc nie wykorzystany, bo my jedziemy już dalej do Zhengzhou, zatrzymując się po drodze tylko na kolację.