Pobudka o szóstej rano, pół godziny później śniadanie. Ja dosypiam tylko do piątej, w Polsce już przecież południe. Śniadanie słabiutkie : dwie małe kromeczki, dżemik i jajecznica z jednego (?) jajka. O siódmej wyjeżdżamy. Meksykańska autostrada którą jedziemy to dosyć mało uczęszczana przez samochody droga przebiegająca przez dżunglę z dobudowywaną drugą nitką owej drogi. Jak mówi nasz przewodnik: mały ruch bo duże odległości i transport głównie lotniczy. Dobrze. Robimy jedną przerwę na przydrożnym parkingu i dalej do Chichen Itza. To prekolumbijskie miasto założone przez Majów w IV – VI w naszej ery.. Zachowane zabytki w częściach południowej i zachodniej są związane z wczesną kulturą Majów, natomiast w części północnej – z późniejszą kulturą Tolteków. (Cały zabytek znajduje się na liście UNESCO). W ogromnym upale spacerujemy pomiędzy budowlami z których największą jest schodkowa piramida Kukulkan (30 metrów wysokości). Oglądamy też ścianę trupich czaszek, Świątynię Tysiąca Kolumn których w rzeczywistości jest 360 i Świątynię Wojowników. Jest też największe bo150 metrowe boisko do rytualnej gry w pelotę. Rytuał gry polegała na trafieniu dosyć ciężką piłką w obręcze zawieszone na wysokości siedmiu metrów za pomocą jedynie łokci, ramion i bioder. Ciężko, a gracze którzy mało starali się o dobry wynik, poświęcani byli bogom, a rytuał poświęcenia nie odbywał się w zbyt humanitarny sposób :-(. Ostatnim ciekawym obiektem który oglądamy jest obserwatorium astronomiczne El Caracol. Na wszystkich przemierzanych przez nas ścieżkach mnóstwo kramów z meksykańskimi pamiątkami. Na szczęście nie mamy tyle czasu by na każdym coś tutaj kupować. Po blisko dwóch godzinach odjeżdżamy prawie całą grupą do jednej z wielu istniejących na Jukatanie studni krasowych zwanych „cenote”. Tam dla chętnych kąpiel w kryształowo czystej wodzie pomiędzy wieloma ludźmi i pływającymi małymi sumikami. Ja moczę tylko stopy i fotografuję kąpiącą się żonę :-) . Tutaj też mamy troszkę mało czasu, ale chociaż jest pożywny obiad w przycenotowej restauracji. Pożywny bo opłacany przez jedzących dodatkowo ;-) . Dziś bardzo gorący dzień, dlatego z wielką ulgą wsiadamy do klimatyzowanego autokaru i ruszamy po ludzi którzy nie wykupili tego fakultetu. W komplecie (41 osób) ruszamy na ostatni etap dzisiejszej podróży - dwu godzinną drogę do Meridy.