Po wczesnym (tradycyjnym) śniadaniu wyjazd jeszcze przed wschodem słońca. Trzystapięćdziesięcio kilometrowy przejazd do Palenque zajmuje nam siedem godzin. W połowie drogi przerwa w przydrożnej knajpce w której natrafiamy na polskie akcenty. Jest nasza flaga i szalik kibica nad drzwiami wyjściowymi :-). Do stanowiska archeologicznego odnalezionego w gęstej dżungli , obecnie Parku Narodowego docieramy o trzynastej. To miasto opuszczone z nieznanych powodów przez Indian w X w., a ponownie odkryte dopiero w XVIII w. Głównymi i rozpoznawalnymi obiektami które tam zobaczymy będą: Świątynia Inskrypcji, Pałac Królewski z licznymi komnatami i korytarzami pokrytymi płaskorzeźbami, świątynie Słońca i Krzyża (datowane na VII w.) Spacer po tej kolejnej zapisanej na liście UNESCO, atrakcji zajmuje nam 1,5 godziny, a pod koniec spaceru zaczyna padać deszcz. Na szczęście nie trwa długo. Akurat gdy przestaje dochodzimy na parking z którego za godzinę odjedziemy do hotelu. Nie bardzo jest tu co robić dlatego aby nie błąkać się pośród straganów wchodzimy z żoną w ścieżkę w którą wchodzi jakaś nieliczna grupka turystów. Spotykamy naszego przewodnika wracającego na parking. Mówi nam że droga prowadzi do jeszcze nie odkopanych ruin miasta Majów. Natrafiamy na nie za dwoma zakrętami, ale nie odkopane nie robią na nas żadnego wrażenia, idziemy zatem dalej pośród prawdziwej dżungli słysząc szum płynącej przez nią rzeczki. Dochodzimy do rozwidlenia dróżki i kładki nad rzeczką, a raczej małym górskim potokiem. Robimy fotkę malutkiego wodospadu i zawracamy na parking skąd przed szesnastą odjeżdżamy w stronę pobliskiego miasteczka Palenque w stanie Chiapas. Do ładnego hotelu niespełna dziesięć kilometrów, tak więc będziemy mieć dzisiaj nieco więcej wolnego czasu. Wykorzystujemy go w hotelowym basenie. Jesteśmy sami, gdyż większość grupy wyruszyła na miasto co my postanowiliśmy zrobić po kolacji. Z basenu wygania nas zbliżająca się pora kolacji i znowu zaczyna padać deszcz :-( . Kolacja najsmaczniejsza ze wszystkich dotychczasowych a po niej już nie spacer, a tylko wyskok do pobliskiego sklepu. Trzeba się obkupić na jutrzejszy , długi przejazd podczas którego może nie być możliwości postoju konsumpcyjnego. Deszcz cały czas pada i przestać nie zamierza :-(.