Po siódmej po śniadaniu wykwaterowanie z hotelu i półgodzinny przejazd do Cholula. Jesteśmy jakieś 2200 m.n.p.m. Czeka nas kilkunasto minutowy spacer którego ostatnie kilkadziesiąt metrów to dosyć strome podejście pod górkę na której znajduje się kościół z czasów konkwisty, zbudowany na jednej z największych piramid świata. Jej podstawa ma ponad 18 ha, wysokość 54 metry na którą składa się siedem warstw budowanych jedna na drugiej. Objętością przewyższa egipską piramidę Cheopsa. Ten kościół to Santuario de la Virgen de los Remedios. Wnętrze świątyni utrzymane jest w stylu republikańskiego baroku z drewnianymi i gipsowymi ołtarzami oraz złoconą dekoracją na sklepieniach i ścianach. Dużo złota i zakaz fotografowania. ;-). Z atrium, oprócz krzyża przedsionkowego i pięknej neoklasycystycznej fasady z dwiema wieżami podziwiać można ogromną panoramę miasta na tle słynnej pary wulkanów - Popocatapetl i Iztaccihuatl połączonych przełęczą Paso de Cortés , która ma około 3600 m wysokości n.p.m. Same wulkany są dużo wyższe. Mają odpowiednio 5452 m n.p.m. i 5230 m n.p.m. Chyba po raz pierwszy widziałem tak wysokie szczyty, a wulkany to już na pewno. Na jednym z nich widać było nawet pokrywę śnieżną :-). Upojeni widokami wracamy do autokaru by wyruszyć do Acapulco na wytęskniony dzień odpoczynku z serwisem all inclusive :-).