Geoblog.pl    piti628    Podróże    Meksyk    Do Acapulco
Zwiń mapę
2021
22
paź

Do Acapulco

 
Meksyk
Meksyk, Acapulco
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11508 km
 
Droga prowadzi rozległą doliną a wokoło w oddali góry. Mijane zabudowania wydają się być bardziej nowoczesne, takie europejskie. Są też szklarnie i całe pole pokryte pomarańczowymi nagietkami. Symbol nadchodzącego święta zmarłych. Jazda pomiędzy górami i skałami porośniętymi przeróżnym drzewostanem zajmuje nam kilka godzin . Niespełna sto kilometrów przed naszym dzisiejszym celem podróży przestaje być widać szczyty otaczających nas gór. Zatopione są w chmurach z których (niestety) zaczyna padać deszcz. Morale w ekipie nieco podupada, bo chwilę wcześniej zapisaliśmy się na fakultatywny rejs po Zatoce Acapulco i fragmencie Oceanu Spokojnego. A autokarowy „boss” wiedzący wszystko o wszystkim informuje nas o przewidywanych prognozach pogody na jutro mówiących o 80% deszczu. A miał to być dzień odpoczynku i plażowania na (nie białym) piasku miejscowych plaż. Kiepsko :-( .



Do dzisiejszego hotelu dojeżdżamy około szesnastej, deszcz nie pada, ale niebo mocno zaciągnięte czarnymi ciężkimi chmurami. Na zapowiadany zachód słońca podczas rejsu raczej nie ma szans. Jako jedyni z zapisanych rezygnujemy z wycieczki a w czasie jej trwania poznajemy malutką część miasta i plaży na której piasek jest zgoła inny od moich wyobrażeń. Jego grube ziarna nie sprawiają przyjemności podczas stąpania po nich gołymi stopami :-(. Acapulco, które my widzimy to tylko hotele – molochy które lata swojej świetności przeżywały na przełomie XX i XXI wieku. Wracamy do naszego i zaczynamy korzystać z dobrodziejstw all inclusive. Słońce do końca dnia już się nie ukazuje, ale ludzie powracający z rejsu ogólnie bardzo zadowoleni, choć głodni. Dziś już dużo nie skorzystają bo all inclusive trwa tylko do dwudziestej drugiej, a oni wrócili nieco po dwudziestej pierwszej. Korzystamy z baru aż do zamknięcia baru i udajemy się na zasłużony odpoczynek.



Wolne w Acapulco.

Wyczekiwany dzień. Możemy się wyspać nie zrywani budzikiem, a i tak zdążymy na śniadanie serwowane do jedenastej :-), Szum fal za oknem z widokiem na zatokę budzi mnie nieco wcześniej niż jedenasta ;-). Oprócz fantastycznego widoku zatoki i otaczającego ją miasta za oknem niestety dzisiaj mało ciekawie. Pochmurno i pada, a na dodatek zaczynam mieć kłopoty żołądkowe, pewnie po wczorajszych drinkach z dużą ilością lodu nie wiadomego pochodzenia :-(. Na śniadanie idziemy, ale zaraz po nim wracamy do pokoju. Mieliśmy załatwiony kajak do popływania po zatoce, ale niepogoda i żołądek zmuszają nas do odpuszczenia tej atrakcji. Z okna widzę , że część naszej grupy mimo deszczu wyrusza na spacer po mieście, my zostajemy dzięki czemu udaje mi się zrobić fotkę płetwy delfina, który pływa sobie nie opodal naszej plaży. Około południa zaczyna się lekko przejaśniać, wykorzystujemy ten moment i idziemy poplażować. Czerwona flaga cały czas łopocze , ale ratownicy nie zabraniają kąpieli. Plaża zapełniona Meksykanami i kilkoma uczestnikami naszej wycieczki. Generalnie to chyba hotel odwiedzany przez Polaków dosyć często, bo zarówno karty dań, jak i drinków w przybasenowym barze przedstawione są również w naszym języku :-). Fajnie. Wylegujemy się bez słonka, aż przy stanowisku ratowników następuje jakieś poruszenie. Zbierają się ludzie.Okazuje się że z piachu wygrzebują się świeżo wyklute z jaj żółwiki. Były cztery. Ratownicy od razu wrzucają dwa do wody, a kolejnej dwójce pozwalają na samodzielne dojście do oceanu, dzięki czemu możemy to zobaczyć, sfilmować i sfotografować. Po czternastej znowu zaczyna padać. Idziemy na obiad i do baru w którym przyjdzie nam spędzić czas aż do zamknięcia. Będzie tylko krótka przerwa na kolację :-). Obok baru za prowizorycznym odgrodzeniem odbywa się meksykańskie wesele. Nie możemy go jednak podejrzeć. Nie dochodzą też do nas prawie żadne dźwięki świadczące że to wesele, a deszcz leje coraz mocniej choć nie przeszkadza pływakom w basenie :-) . Po zamknięciu baru i powrocie do pokoju słychać dosyć głośną muzę. To weselnicy dopiero zaczęli swą huczną zabawę która potrwa do piątej rano. Kiedy już ucichli, na sen nie pozwolił huk fal uderzających o brzeg. Ich siła była tak wielka że wyczuwalne było wręcz drżenie budynku hotelowego. Nie przesadzam. To efekt krążącego w niedalekiej okolicy – nad oceanem – cyklonu.





 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (26)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
piti628
Kowboj
zwiedził 17.5% świata (35 państw)
Zasoby: 1809 wpisów1809 18 komentarzy18 11572 zdjęcia11572 0 plików multimedialnych0