Wypłynąłem kwadrans przed 8. Niemcy jeszcze w namiocie choć wcześniej było słychać ich głosy. Poranne słonko zniknęło za chmurami więc się nie obijam. Zauważam jedynie, że susza jednak i tutaj doskwiera. Zieleń zdecydowanie mniej soczysta i wyrazista niż w innych latach. Mało mojej ulubionej roślinki z tego szlaku, która kiedyś obrastała większość brzegów Drwęcy :-(. Powoli mijam Nowe Miasto, Kurzętnik z wieżą widokową której jeszcze nie widziałem, kilka przystani, kilka drzew w wodzie i w coraz lepszej pogodzie przed 18,30 dopływam do przystani w Brodnicy. Na kładce nad Drwęcą dostrzegam gościa z dobrym aparatem, który „celuje” nim w moją stronę. Proszę o przesłanie fotki na maila i o dziwo dostaję je. Dziękuję Panu :-) . Chwilę przede mną do przystani dopłynęli ludzie na dość zabytkowych kajakach. Składany Jantar i stary szklak. Płynęli od Małdyt, ale gdzie to nie wiem. Zamieszkamy obok siebie. Jest też ekipa młodszego pokolenia zajmująca 8 namiotów i szykująca się do ogniska. Płacą dużo młodszym autochtonom za zorganizowanie drewna i deal się udaje. Zaryzykuję jednak i zostanę. Za mną dziś 75 km. i minięty jeden gość płynący od Iławki oraz grupa 12 kajaków nie wiadomo skąd i dokąd płynących.