Wypływam przed dziewiątą. Pogoda optymistyczna. Na terenie parku spodziewam się zobaczyć dużo więcej różnorodnego ptactwa niż wcześniej. Niestety, nic takiego nie dostrzegam. Na szczęście są orły, kormorany , łabądki, kukułki, mnóstwo trzciniaczków i inne nie rozpoznawalne przeze mnie ptaszki też. W momencie gdy rozmyślam czy w tym roku uda mi się dojrzeć zwierzaka , którego w tym rejonie widziałem raz w życiu, dostrzegam na drzewie po drugiej stronie rzeki coś co może być tym zwierzem. Podpływam bliżej a zwierz znika w dziupli w tym drzewie. Dopiero w domu na zdjęciu widzę że udało mi się zrobić fotkę jego mordki, gdy się chował w dziuplę. To mordka szopa pracza :-). Wychodzę z kajaka licząc że może sprowokuję go różnymi sposobami do wyjścia z dziury, niestety kwadrans nie przynosi oczekiwanych efektów. Odpływam nie zadowolony. Najwięcej fajnych zdjęć przyrody ożywionej udaje mi się zrobić tuż przed samym Kostrzynem nad Odrą położonym bardziej nad Wartą ;-). Mijam to miasto dosyć szybko bo burzą i jednocześnie budują nowy most, strasznie przy tym hałasując i równo o trzynastej wpływam na spokojną tutaj Odrę. Za mną 588 km. Warty.