Zebrałem się z już po siódmej rano bo nie wyspany nie miałem ochoty dalej znośić uciążliwości nieproszonego towarzystwa.Pogoda z goła odmienna od poprzedniego dnia pozwoliła mi szybko zapomnieć o trudach nocy i po około 40 minutach wiosłowania po tafli jeziora Zegrzyńskiego dopłynąłem do jego północno-zachodniego krańca.Elektrownia Dębe. Zabezpieczony małym wózeczkiem do przewozenia podręcznego bagażu ruszyłem ochoczo na drugą stronę zapory.Poszło dość sprawnie lecz okazało się że z powodu wagi kajaka ,pret z którego zrobiono wózeczek wyżłobił w dnie mojego szklaka otwór o wymiarach 10x0,5 cm.Doświadczony podobną przygodą z przed roku byłem zabezpieczony w taśmę pakową i świeczkę i tego typu zestaw naprawczy pozwolił mi juz po godzince na powtórny start.Jakoś bardzo monnotonny i ciągnący się odcinek z jakimś dziwnie bocznym wiatrem nie dawał odczuwać przyjemności płyniecia. W Nowym Dworze Mazowieckim zrobiłem przerwę na miejskiej plaży zwiedzając przy okazji market „Albert” i po krótkim popasie popłynąłem dalej.W widłach Wisły i Narwi znowu przerwa ,tym razem na zwiedzanie ruin potężnego spichlerza.O 14,30 wreszcie moje wiosło dotknęło wód "królowej".Od razu popłynęło się lżej.I tak aż pod Czerwińsk.Biwaczek na piaszczystej wysepce a poświata zachodzącego słońca malowała na niebie i rzece przepiękną paletę barw.