Ruszyliśmy w droge powrotną ale z zamiarem zobaczenia Luksemburga, po drodze było miejsce słynnej bitwy Napoleona czyli Waterloo.Bitwa pod Waterloo miała miejsce 18 czerwca 1815 roku i była ostatnią bitwą Napoleona Bonaparte. Były cesarz Francuzów powrócił niespodziewanie z wygnania na Elbie i objął rządy na przeciąg 100 dni. W krótkim czasie zebrał ponad 70-tysięczną armię, z którą ruszył w kierunku Brukseli, gdzie stały nierozwiązane jeszcze armie VI koalicji: angielska Wellingtona i pruska Blüchera. Po dwóch zwycięskich starciach 16 czerwca pod Quatre Bras i Ligny Napoleon stanął oko w oko z Wellingtonem pod Waterloo. Zwycięska początkowo bitwa po nadejściu armii Blüchera przemieniła się w klęskę, a armia francuska przestała istnieć. Napoleon musiał ponownie abdykować w dniu 22 czerwca.Pole bitwy rozczarowuje, więc jeśli ktoś nie jest zafascynowany historią militarnych zmagań, nie ma tu po co przyjeżdżać.W starej gospodzie, w której noc przed bitwa spędził Wellington utworzono muzeum jego imienia. Znajdują się tutaj plany poszczególnych etapów bitwy i kopie rozkazów wysyłanych przez Wellingtona do swoich dowódców. Są to wyjątkowo formalne epistoły, pełne uprzejmych zwrotów typu: "Czy mógłby pan z łaski swojej...". Ciekawym eksponatem jest sztuczna noga lorda Uxbridge`a. Ponoć w pewnym momencie Uxbridge błyskotliwie zauważył: "Jak widzę straciłem nogę!", na co Wellington odrzekł: "Na Boga, panie, w rzeczy samej!". Po bitwie noga lorda "spoczęła" w Waterloo, a muzeum, jako rekompensatę, otrzymało sztuczną. Flegmatycznym zachowaniem błysnął adiutant Wellingtona lord Fitzroy - kiedy kula strzaskała mu ramię, ani pisnął podczas amputacji, tylko zawołał do chirurga odkładającego uciętą rękę: "Hej, daj mi ją z powrotem. Jest na niej pierścionek, który dostałem od żony!".Później juz z marszu chwilka w Charleroi i nocleg w aucie na byłej granicy Belgijsko-Luksemburskiej...