Rano w kropelkach przelotnych deszczyków jeszcze krótki spacer do fokarium i na wieżę kierowania ogniem w muzeum ochrony wybrzeża no i odjazd do Jastarni, na start w stronę Dębek. Woda spokojna, z góry mżawka, wypływam. Niestety spokój nie trwa długo zaczyna wiać coraz mocniej i znowu w twarz, dopływam do Chałup gdzie spotykam się z żoną, i z powodu odczuwania coraz silniejszego oporu wiosłowania pod falę i wiatr postanawiamy jeszcze raz zmienić kierunek płynięcia. Podejmuję tą decyzję jedynie z powodu obaw o kolejny urlop z nie ukończoną wycieczką wybrzeżem. Decyzja była szybka, wyjazd z mierzei już nie taki szybki. Do Władysławowa (około 8 km.) jedziemy a właściwie toczymy się mozolnie przez godzinę i na Piaśnicę w Dębkach schodzę o 15,30. Z rozpędu pokonuję metrowe fale odbojowe i jakieś 200 m. od brzegu skręcam na wschód. Niesiony falami i wiatrem "boczno plecowym" jakieś 3-4 stopnie B wiosłuję leciutko trzymając tylko odpowiedni kurs. O osiemnastej mijam Jastrzębią Górę później najbardziej na północ wysunięty kraniec Polski- Rozewie by w ciągle nie najłatwiejszych warunkach przed godziną dwudziestą dotrzeć wreszcie do Chałup. Pętla zamknięta :). Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko „z górki”…