Poranek bardziej optymistyczny niż wieczór, odpływam o ósmej trzydzieści. Niebo powraca do zachmurzonej już normy. O jedenastej mijam Brodnicę pierwszy raz bez wysiadania. Nowy most za miastem już czynny, dzień mija powoli, rozpoznaję moje miejsce biwakowe z poprzedniego spływu. Brzeg jest jednak mocno zarośnięty, dlatego podpływam bliżej Golubia kończąc pół godzinki płynięcia przed nim - o godzinie siedemnastej.