W nocy chyba padało, ale nawet nie słyszałem, musiałem zwinąć bardzo mokry namiot i niebo dalej zachmurzone, sąsiedzi jeszcze smacznie spali gdy ja o osmej schodziłem na wodę. Miałem w planie śniadanko w Nowym Mieście Lubawskim w znajomym z przed dwóch lat hamburgerowym barze. Dopłynąłem tam przed jedenastą, lecz w lokalu zobaczyłem jedynie kartkę o przeniesieniu baru do Bratania, przez który przepływałem godzinkę wcześniej. Pozostało posilić się własnymi kanapkami i dalej w drogę. O 15,30 dotarłem do ujścia Brynicy- mojego miejsca noclegowego na poprzednim spływie. Metę robię już o siedemnastej, dwadzieścia minut przed ujściem Skarlanki. Wyszło nawet słonko, udało się coś podsuszyć przed kolejnymi opadami.