Bygdin

Po kilkunastu kilometrach jazdy nasza droga okazuje się zamknięta z powodu remontu. Trafia się jednak piłkarz amator, jadący na sobotnie ichniejsze „poharatanie w gałę”, który wskazuje nam objazdową szutrową drogę. Docieramy nią do innej drogi, która kończy się szlabanem z automatem do uiszczenia opłaty za około 47 kilometrowy przejazd. Automat akceptuje jedynie monety, lub karty płatnicze, niestety nie nasze :( Monet nie mamy. Jako że przez 15 minut nikt się pod szlabanem nie pojawia, powstaje dylemat, czy wracać nadkładając około 160 km. dodatkowej drogi czy spróbować widocznej w atlasie alternatywnej, ale gorszej ścieżki? Próbujemy alternatywy, dróżka dość wyjeżdżona choć też szutrowa, po 20 km. kończy się dużym placem z całą górą tego szutru. Wygląda na to że ktoś buduje drogę na której kiedyś postawi sobie szlaban, ale póki co my dalej nie przejedziemy. Zaczyna się robić nerwowo bo i pogoda się psuje i błąkamy się już ponad godzinę, wreszcie olśnienie i myśl najprostsza z możliwych: rozmienić banknot na drobne na pobliskim kempingu. Operacja udaje się, więc na wszelki wypadek rozmieniamy dwa banknoty i pod szlabanem po raz drugi meldujemy się po dwóch godzinach od debiutu. Stracone nerwy i czas zostają nam jednak wynagrodzone, pojawia się samochód , kierowca przykłada kartę do czytnika, szlaban podnosi się on rusza, a my jak jego cień przemykamy tuż za nim. Rodzi się myśl czy to fair, ale przypominamy sobie jak dwa lata temu z parkingu pod Preikestolen wyjeżdżają za nami dwa włoskie campery więc uznajemy sprawę za wyrównanie zaległych rachunków. Płatna droga okazuje się ciekawą widokowo , ale siąpiący coraz silniej deszcz i chmury z których siąpi nie pozwalają nam delektowanie sie owymi widokami ginącymi pośród chmur. Poruszamy się na wysokości od 1100 do 1500 m.npm. , a temperatura spada do 4st.C.

Zdjęcia (20)

Komentarze (0)