Poranek koryguje moje plany, pół nocy padało, a teraz silnie wieje, udaje się poskładać obozowisko, ale płynięcie pod taki wiatr rzeką wielkości naszej Wisły nie jest dla mnie zachęcające. Jedziemy oglądając po drodze moja niedoszłą metę w Tivoli, następnie miasteczko nad zatoką Botnicką- Kemi, w którym nie znajdujemy niczego ciekawego spacerując po nim chwilę...