Nocleg w transportowcu zakończyłem o ósmej rano, utwierdziłem się w przekonaniu co do dobrego wyboru miejsca, niestety pogoda nie była już tak dobra. Wisła wyglądała na płynąc ą w przeciwnym kierunku a do tego mocno zachmurzone niebo . W chałupkach mieszczących się tuż za wałem nie zaobserwowałem żadnego ruchu, toż to niedzielny poranek, a miałem zamiar w którejś z nich pozostawić na czas wycieczki mego transportowca. Zacząłem dzwonić do bramy, aż w jednym domu była reakcja, niestety pan się nie zgodził. Kilkakrotnie przejechałem się wzdłuż wału , aż dojrzałem innego pana wyprowadzającego kozy na pastwisko. Kilku minutowe opowiadanie o moich planach i zamierzeniach na najbliższy tydzień , i życzliwy sprzedawca koziego mleka zgadza się mi pomóc. Szybko wracam na moje dzisiejsze miejsce noclegowe, pakuję manatki i prowiant w kajak, odstawiam transportowca, wracam nad rzekę i ruszam, trochę późno bo o 10,45 – z zamiarem powrotu tutaj w następną niedzielę...