Czytując o planach wakacyjnych różnych kajakarzy piszących na forum o chęci przepłynięcia Wielkiej Pętli Wielkopolski, albo Pętli Toruńskiej, zważywszy na to, że mój plan na wakacyjne pływanie rozjechał się z realiami, wpadłem na pomysł, że może by spróbować połączyć obie pętle w jedną długą na ponad 1200 km. wędrówkę. Szczególnie że toruńską spływałem rok temu, a Wielkopolskiej w całości jeszcze nigdy. Szczególnie odcinka od Santoka do śluzy Nakło Wschód. Zasiadłem do map i wspomnień mego pływania po większości tych wód i optymalny plan możliwego spłynięcia trasy wyliczyłem na 18 dni. Plan optymalny, zakładający korzystne warunki atmosferyczne i sprzyjające wiatry, a także śluzowania na 43 śluzach głównie w godzinach podstawowej stawki opłaty czyli od siódmej do szesnastej za 4,08 pln. Obawiałem się jednak, że nie wszystko co sobie zaplanowałem pójdzie po mojej myśli (najbardziej warunki pogodowe), dlatego poprosiłem w pracy o trzy tygodnie urlopu. Szefowie dowiedziawszy się o moich zamiarach przystali na moją prośbę. Byłem już spokojny, w końcu przybyło mi pięć dni , hurra. Mogłem planować już wszystko na gotowo. Start zaplanowałem w Toruniu, ale po tym jak pojawiła się możliwość przerzucenia przez własną żonę mojego transportowca w ostatnim dniu mego urlopu w krainie Wielkich Jezior Mazurskich, to ja na te Mazury strasznie się „napaliłem”. Uznałem jednak że na mniej niż pięć dni nie warto mi na nie jechać, tak więc na „ósemkę” pozostało wciąż dni osiemnaście… Zmieniłem zatem miejsce startu, by po pierwsze: dopłynąć pierwszego dnia jak najbliżej pierwszej śluzy, wykorzystując na to cały dzień płynięcia, a po drugie : mieć krótszą drogę na Mazury po zakończeniu wyprawy. Wybrałem most nad Drwęcą pomiędzy Ciszewem i Elgiszewem.