Załoga samolotu okazuje się bardzo miła, proponując każdemu z nas po trzy miejsca , które można wykorzystać jako leżące. Spać mi się nie udaje, ale na pewno jest dużo wygodniej niż na siedząco przez 11,5 godziny. Kilka filmików i jesteśmy nad pochmurną , deszczową Warszawą. Tu dopiero po piętnastej a my w podróży już prawie 19 godzin. Jeszcze tylko do autka i trzy godziny do Czeladzi. Udało się.
P.S. Następnego dnia mamy telefon od przewodnika, że znalazł się portfelik i już jest w drodze do Bangkoku. Po pięciu dniach , odbieramy go od turystów powracających z Tajlandii. Jesteśmy w szoku, są dokumenty i waluta. DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM :-)