W samo południe ruszamy w stronę Pyrzowic, zimno ledwo dwa stopnie na plusie. Do odprawy jeszcze pół godziny, a ludzi w kolejce już całkiem sporo. Gdy zaczynają odprawiać za nami drugie tyle ludzi co przed nami. Procedura przebiega na tyle sprawnie, że już na 75 minut przed odlotem jesteśmy na niego gotowi oczekując na odpowiedni sygnał. Ten następuje tuż przed szesnastą. Wiozą nas dwoma autobusami pod trap prowadzący na pokład Drimlainera.