Geoblog.pl    piti628    Podróże    Tajlandia niby baśniowa    Do Bangkoku i w Bangkoku
Zwiń mapę
2022
19
lis

Do Bangkoku i w Bangkoku

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8230 km
 
Usadowieni tuż za skrzydłem startujemy. Przed nami ponad dziewięć tysięcy kilometrów w powietrzu. Pokładowa mapa wskazuje, że będziemy lecieć nad Ukrainą. Mam nadzieję że nie, nie w obecnej sytuacji. Obserwuję że lecimy nad Węgrami, Rumunią, Bułgarią i południowym brzegiem Morza Czarnego Uff. Ok. Teraz już bezpieczniejsze niebo. Raczą nas lotniczym skromnym posiłkiem i można delektować się widoczkami za oknem ;-). Akurat ja widzę co i rusz mocno podświetlone, mijane miasteczka a najbardziej rzuca mi się w oczy Irańska stolica – Teheran. Pora na drzemkę. W Bangkoku lądujemy przed ósmą miejscowego czasu, odprawa dosyć szybka i bezproblemowa, a już o dziewiątej siedzimy w jednym z trzech autokarów, które przez najbliższe kilka dni wozić nas będą po Tajlandii. Powietrze gorące i bardzo wilgotne, ale dziś dzień na odpoczynek, więc przejażdżka tylko do hotelu na obrzeżach miasta. Tam niestety doba hotelowa rozpocznie się dopiero za cztery godziny, tak więc wolimy zapoznać się z bezpośrednim otoczeniem naszego „nowego domu”, niż czekać bezczynnie na klucze do pokoju. Akurat w okolicy nie ma nic ciekawego, jakieś szpitale i ośrodki rehabilitacyjne, ale jest też ogromna choinka i dekoracje świąteczne, co przy temperaturze ponad 30 st. C dziewiętnastego listopada wygląda (dla nas) dosyć dziwnie. Wracamy do hotelu a po piętnastej możemy wreszcie się w nim rozgościć. I to na dwie noce. Dziś jeszcze lekki relaksik w basenie na piątym piętrze , pierwsza kolacja i czas na zasłużony sen. Wszak nasz dzisiejszy dzień trwa już ponad trzydzieści godzin :-(.



W BANGKOKU.



Nocka mija dziwnie , jak to zwykle po podróży w inną strefę czasową (tutaj sześć godzin do przodu). Po śniadaniu rozpoczynamy zwiedzanie miasta, a pierwszą atrakcją na naszej trasie jest Świątynia Złotego Buddy, Wat Traimit która znajduje się na końcu chińskiej dzielnicy. To w niej znajduje się największy na świecie posąg Buddy wykonany ze złota. Mierzy on 3 metry wysokości, a waży 5.5 tony. Z samego złota!!! Kolejnym punktem naszej wycieczki jest Wat Pho. To jedna z największych (powierzchnia: 80.000m²) i najstarszych świątyń buddyjskich w Bangkoku. Znajduje się w niej ponad tysiąc wizerunków Buddy, ustawionych w różnych pozach, ale najsłynniejszym jest postać mierzącego 46 m. długości i 15 metrów wysokości pozłacanego posągu Leżącego Buddy, nazywanego Buddą Odpoczywającym. Dalej zaglądamy do kaplicy - Ubosot - będącej największym budynkiem kompleksu Wat Pho, w której mieści się posąg Buddy siedzącego pod siedmio piętrowym parasolem - Phra Buddha Deva Patimakorn. Posąg wykonany jest z brązu a w jego podstawie znajdują się prochy króla Ramy I. Zobaczywszy go spacerujemy jeszcze jakiś czas po tym obszernym terenie z wieloma budowlami, posągami, pomnikami i okazami miejscowej flory. Czas jednak na przemieszczenie się spacerkiem wzdłuż brzegu rzeki Menam, obok białych murów okalających wielką budowlę do której zmierzamy– Grand Palace, czyli Wielki Pałac Królewski. To dawna rezydencja tajlandzkiego króla i siedziba rządu państwa (do roku 1946), której cechą charakterystyczną jest niezwykle orientalna architektura zabudowań wchodzących w skład pałacowego kompleksu. Najważniejszą dla Tajów na jego terenie jest słynna figurka Szmaragdowego Buddy mierząca zaledwie 66 cm. wzrostu ,a mieści się wewnątrz świątyni Wat Phra Kaew. Wykonany z zielonego jadeitu Budda, siedzi w pozycji medytacyjnej, a okryty jest złotymi szatami, które są zmieniane trzy razy w roku – na lato, porę deszczową i porę chłodną. Zamian tych szat dokonuje sam król Tajlandii. Szmaragdowy Budda znalazł się w Wat Phra Kaew w XIV wieku, ale jego posążek mógł powstać nawet w 43 r. p.n.e. na Cejlonie.

Pod koniec naszego pobytu w pałacowym kompleksie jesteśmy świadkami zmiany wartowników w swoich bielutkich mundurach. Za nami już cztery godziny spacerowania, chciało by się odpocząć. Będzie ku temu okazja. Idziemy na pobliski terminal promowy Tha Chang skąd przepłyniemy się miejscową długorufową łodzią po okolicznych kanałach (klongach), które w przeszłości stanowiły alternatywny system komunikacyjny miasta. Oprócz wieżowców i nowoczesnego świata, możemy zobaczyć przystań królewską z jego prywatnymi łodziami, są też domy na palach i ogromny waran obserwujący nas stojąc na schodkach prowadzących do wody. Karmimy też pieczywem duże rybki przypominające karpie, które prawie z ręki wyjadają nam bułeczki. Rejs trwa pół godziny, po których udajemy się na wyczekiwany lunch, odwiedzając po drodze rynek kwiatowy w Chinatown. Tajskie jedzenie = smaczne jedzenie. O piętnastej jesteśmy w naszym hotelu. Mamy trzy godzinki oddechu, bo o osiemnastej jedziemy na fakultatywną wycieczkę. Nocny rejs dużym statkiem po wodach widzianych przez nas w ciągu dnia , połączony z obfitą kolacją z tajskiego (szwedzkiego) stołu ;-). Było pysznie i widokowo, a nad naszymi głowami najpierw pokaz pirotechniczny, a później , już na brzegu pokaz światło, woda i dźwięk pośród wielu fontann. Pięknie. Bardzo dużo widzów. Okazało się, że wokół ogromnego centrum handlowego obok którego wszystko się działo, poparkowane są zabytkowe samochody, które zapewne można było podziwiać w ciągu dnia. Wracamy na nocleg. Jest prawie 22, a jutro start znowu o siódmej.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (79)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
geminus
geminus - 2023-02-11 01:32
Ja bylem w Tajlandii kilka razy ale zawsze indywidualnie. Jakos nie lubie podrozy na gwizdek. Ciesze sie ze duzo zwiedziliscie jak na jedna podroz. Proponuje nastepnym razem poleciec prywatnie. Przekonacie sie ze bedzie duuuuuzo fajniej i ciekawiej. Ja objechalem cala Azje z zona i nigdy bym, tego nie zamienil na podroz z biurem podrozy ktorym dla nas bylem ja. Pozdrawiam.
 
 
piti628
Kowboj
zwiedził 17.5% świata (35 państw)
Zasoby: 1781 wpisów1781 18 komentarzy18 10973 zdjęcia10973 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
15.11.2023 - 30.11.2023