Posileni jedziemy na most. Tam mnóstwo turystów pragnących ustrzelić fotkę bez ludzi, co akurat teraz jest prawie niemożliwe. Przez most powolutku przejeżdża stary pociąg – robiący wrażenie - miejscowa atrakcja turystyczna. Sam most nie jest tym o którym kiedyś powstał słynny film, ten właściwy znajdował się kilkaset metrów dalej, ale nie każdy o tym wie, więc każdy odwiedza ten istniejący. Co do pociągu to i my się takim przejedziemy, ale na innym odcinku trasy. Jadąc na stację kolejową Wang Pho możemy przez okna autokaru podziwiać buszujące po drzewach i kablach energetycznych – małpki. Na stacji przez którą przebiega jeden tor jesteśmy dziesięć minut przed odjazdem „naszego” pociągu. Gdy ten nadjeżdża szybko go zapełniamy wraz z okolicznymi autochtonami , głównie powracającymi do domu ze szkoły młodymi Tajami. Nasza podróż do stacji Thakilen trwa pół godziny, a prowadzi głównie wzdłuż, i nad brzegiem rzeki Kwai , pomiędzy polami porośniętymi krzewami Marihuany, której obrót od ponad pół roku został w Tajlandii zalegalizowany. Czeka już na nas autokar i na dziś to już koniec atrakcji, pozostaje godzinna podróż do hotelu gdzie po kolacji będzie można skorzystać z basenu lub odpocząć przed kolejnym dniem.