Przez Guantanamo...

Z hotelu (Pernik), w którym serwowano nam skromne śniadanie, zresztą tak jak wczorajszą kolację równie skromną odjeżdżamy tuż przed ósmą. Jedziemy do Biran, gdzie znajduje się gospodarstwo i dom rodzinny Fidela Castro który odwiedzimy spędzając tam 1,5 godziny. Wśród widzianych budynków oprócz domu Fidela jest budynek szkolny, dom babci, dom nauczyciela, jest nawet budynek poczty i telegrafu. Wszystkie drewniane, jest również swoisty teatr, arena w którym odbywały się „spektakle” kogucich walk… Odjeżdżamy. Jadąc dalej wzdłuż strefy zmilitaryzowanej Guantanamo, którą Stany Zjednoczone dzierżawiły od Kuby od 1903 roku, a za dzierżawę której Castro przestał brać pieniądze uznając, że jest to: (cytat z mapy na ścianie) „Terytorium nielegalne okupowane przez Stany Zjednoczone”. Stany nie godząc się na koniec dzierżawy utworzyły konto na które wpłacają Kubie opłatę dzierżawną w kwocie przekraczającej niewiele ponad 4000 dolarów za obszar 117,6 km²… Fajna cena. Jedziemy na punkt widokowy z którego można zobaczyć bazę, ale trzeba by mieć chyba profesjonalne sprzęty zbliżająco-powiększające by faktycznie coś tam dojrzeć.

Zdjęcia (30)

Komentarze (0)