Na cyplu kilka fotek i gonię żonę już Wiślanką , a dogonienie jej nie zajmuje mi zbyt wiele czasu . Akurat odjeżdżamy nieco od Wisły by przemierzyć Uszwicę po ostatnim moście nad nią przerzuconym. Trafiamy na MOR robiąc sobie chwilę przerwy i dochodzimy do wniosku, że pora na obiad a internet pokazuje w dość bliskiej odległości znajduje się jadłodajnia z dobrymi opiniami. Jedziemy i zamawiamy obiadek, a w czasie oczekiwania na niego, możemy pooglądać zwierzątka hodowane u właścicieli. Są różne ptaszki, wiewiórki, jelenie i daniele. I już jest obiad. Pojedzeni ruszamy w dalszą drogę. Jest po szesnastej i wciąż upalnie. Jeszcze dwadzieścia kilometrów i kolejne skrzyżowanie tras. Tym razem z WTR krzyżuje się Velo Raba. Jesteśmy w Ujściu Solnym. Tutaj ostatnie zakupy i po przejechaniu przez Rabę jedziemy zanocować u jej ujścia do Wisły. Jest pusto, choć gdy się kąpię zjawia się jeszcze potrójne rodzeństwo. Na szczęście tylko na kilkanaście minut pomoczyć nogi i podczas zachodu słońca idą sobie do domu zostawiając nas samotnych w spokoju. Możemy odpocząć po pokonaniu prawie 95 kilometrowego etapu. Tutaj przynajmniej w miarę cicho. Dochodzą tylko odgłosy DK 79 położonej na drugiej stronie Wisły w linii prostej jakieś 800 metrów od nas.